sobota, 11 września 2010

Końcówka ciąży czyli wydatków przybywa.

Coraz bliżej już do rozwiązania, czyli powitania na świecie nowego członka rodziny. Co prawda płeć jeszcze nie znana ale w końcu nie to jest jak na razie najważniejsze.

Wszystko by było fajnie, gdyby dbanie o wyż demograficzny, nie było aż tak kosztowne. Fundusze zbierane na ten cel, coraz szybciej się kończą.

Wydatkom nie ma końca, a wciąż tylu rzeczy brakuje. Co prawda dążąc do niezależności finansowej, postanowiłem odświeżyć zawartość szaf i szafek, w celu znalezienia ubranek po poprzednim dziecku.

Niestety wiele ubranek się zniszczyło przeważnie poprzez nie dające się doprać "obiadki" malca. Dlatego też, znaczna część pieniędzy, została wydana na zakup ubranek. Sporo ciuszków udało się "wysępić" od rodziny, którzy również otrzymywali od nas ubranka, gdy byli w potrzebie.

Łóżeczko znalazło się na strychu, jak i wózek. Chociaż na tym człowiek może zaoszczędzić.

Jednak z doświadczenia wiem, że najwięcej kasy pochłonie zakup pieluch i chusteczek nawilżanych, a także oliwek i szamponów. Trzeba będzie poszukać tego na allegro, może i tu uda się zaoszczędzić.

Podsumowując, choć zbliża się radosny czas rozwiązania, to najbliższe miesiące (lata), dość mocno nadszarpną domowy budżet.

Tak więc ten rok, choć z pewnymi zrealizowanymi planami, będzie dla mojego portfela, dość "ciekawy".

1 komentarz:

  1. Z ciekawością będę czytał każdy kolejny twój post dotyczący wydatków na malucha, bo może i mnie kiedyś to spotka.

    OdpowiedzUsuń