Parę minut temu odebrałem telefon.
Dzwoniła miła pani. która w imieniu mBank'u zaproponowała mi kartę kredytową z limitem 2k. W ramach promocji, karta bez opłaty za pierwszy rok użytkowania, a w następnych latach 30zł (raczej sporo) chyba, że dokonam w ciągu roku transakcje na kwotę 18k, to zostanie ona zwrócona.
Jako, że mam już kartę kredytową z eurobanku i jeszcze nie rozpatrzoną reklamację z niej, podziękowałem miłej pani za tak wspaniałą promocję.
Dostałem więc propozycję kredytu odnawialnego. Tutaj zaoferowano mi limit 2300 i opłatę za jego uruchomienie w wysokości 25zł. Dodatkowo w ramach promocji oprocentowanie tylko 14,4%.
Chwilę pomyślałem i stwierdziłem, że czemu nie. Nie mam zamiaru go wykorzystywać, ale w obecnych czasach, gdy a to śnieg rozwala dachy, a to powódź zalewa kraj, nie zaszkodzi mieć jakiś zapas na koncie.
Po 9 minutach podawania danych i słuchania na co to ja się zgadzam, miła pani oznajmiła, że już za parę dni zadzwoni ktoś do mnie, aby podpisać tą umowę.
Jeszcze w lekkim szoku po usłyszeniu tylu cytowanych ustaw, paragrafów i nazw typu BIK, dostałem po minucie e-maile od mbanku. Obydwa w tej samej chwili.
Pierwszy informował, że włąśnie wypełniłem wniosek o kredyt odnawialny, a w drugim była informacja, że analitycy banku ten wniosek odrzucili.
Wpatrywałem się tego emaila i nie do końca zaskoczyłem o co biega.
Po kilku chwilach, doszedłem do wniosku, że ci cali analitycy potrzebowali tylko mojej zgody, aby sprawdzić mnie w BIK'u abo innej podobnej organizacji.
Ciekawe co tam takiego zobaczyli, że w parę sekund zdołali odpisać, że mój wniosek nie przejdzie.
Miałem w życiu kilka kredytów, które na czas spłaciłem i obecnie spłacam telewizor. Pewnie gdy zobaczyli, że moja rata wynosi 320zł, a na konto w mbanku wpływa 500zł to się wystraszyli :) i od razu go odrzucili :).
Moja zasadnicza pensja wpływa do eurobanku, więc mbank może spać spokojnie o moje możliwości spłaty tego kredytu :)
W sumie jestem zadowolony. Nie starałem się o ten kredyt, a sami mi go zaproponowali. W końcu zaoszczędziłem 25zł, które mogę dorzucić do swojego funduszu bezpieczeństwa.
Pewnie tak samo było by z tą kartą kredytową, którą pani chciała mi wcisnąć.
Tylko nie wiem, czy poprzez sprawdzenie w Biurze Informacji Kredytowe, mbank nie zrobił mi kociej roboty. No bo jeśli jakaś instytucja finansowa, sprawdza kogoś, kto stara się o kredyt, a po sprawdzeniu w BIK, podejmuje decyzję o nie przyznaniu kredytu, to chyba jest to zapisywane w historii potencjalnego kredytobiorcy (w tym przypadku mojej).
Chyba, że się mylę.
Ktoś zna odpowiedź?
Niestety oferty mbanku są coraz gorsze. Czytając ich forum, też można się przekonać, że zadowolenie klientów jest dość niskie.
OdpowiedzUsuńDziwna polityka mBanku. Najpierw dzwonią a później odmawiają. Gdzie tu logika.
OdpowiedzUsuńJa znam odpowiedź. Informacja o wniosku zostanie zapisana w BIOZ (Baza Informacji o Zapytaniach). Nie będzie to miało większego wpływu na jakość raportu. Więcej informacji o BIOZ i Bik znajdziesz w tym wpisie na moich blogu.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane. Dzwonią, marnują swój i mój czas, a potem okazuje się, że nie spełniam jakiś ich wymogów. Teraz jak dzwonią to się rozłączam, bo szkoda nawet ich słuchać.
OdpowiedzUsuń