środa, 26 maja 2010

Kredyt jako lewar czyli ciąg dalszy inwestowania "inaczej"


Wczoraj do pewnej nie rozważnej decyzji przyznał się autor tegobloga.

Ja kiedyś pisałem post o podobnym charakterze, czyli wykorzystać kredyt do tego aby budować swoją niezależność finansową.

Dzisiaj mogę się przyznać, że jak pisałem w tamtym poście, tak zrobiłem.

Otóż wziąłem pożyczkę z pracy (4000zł na 10 miesięcy), na zero procent i kupiłem za tą kwotę 1000 euro (po 3,89). Następnie założyłem rachunek oszczędnościowy w euro w banku PKOBP i je tam ulokowałem.

Dzisiaj zastanawiam się, czy nie sprzedać euro, czy może czekać aż euro wzrośnie do 4,20zł.

W związku z tym, że przyznałem się do tak ryzykownej inwestycji, w podsumowaniu maja uwzględnię w swoim portfelu zarówno posiadaną ilość euro (o ile ich wcześniej nie sprzedam), jak również swoje obciążenia związane ze spłatą pożyczki zaciągniętej na kupno euro, jak i kredytu na zakup telewizora.

3 komentarze:

  1. Lubisz ryzyko, chociaż gdy ma się możliwość wzięcia pożyczki na 0%, to każda nawet najmniej zyskowna inwestycja jest trafna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprzedałbym w kantorze (albo w walutomacie) jak € będzie powyżej 4,10. Czekanie na wyżej to próba łapania górki, a jak wiadomo to tych najczęściej nie udaje się załapać. W każdym razie sprzedaż powyżej 4,10 to 200 złotych zysku czyli 5%, a to jest średnie oprocentowanie rocznej lokaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie nie długo po 4,5 albo i wyżej

    OdpowiedzUsuń