W kwietniu wprowadziłem plan zmniejszania swoich kosztów. Jednym z punktów była likwidacja karty kredytowej aby nie kusić losu i nie skorzystać z "szybkiego" kredytu (wysoko oprocentowanego).
Moja decyzja była słuszna, gdyż dzięki temu iż nie posiadam karty kredytowej wzrosła moja zdolność kredytowa i dostałem kredyt hipoteczny. Dla zainteresowanych pożyczyłem od banku 60 tysięcy złotych, koszt kredytu wyniesie około 20k w zależności od podnoszenia bądź obniżania stóp procentowych przez NBP.
Skorzystałem z pewnych preferencji, a mianowicie za to, że wziąłem kartę kredytową obniżono mi prowizję.
I tu się zgubiłem. No bo karta kredytowa obniża zdolność, a jednak banki je wciskają ludziom, którzy zapożyczają się u nich na wiele lat biorąc kredyt hipoteczny. Czy bank przewiduje, że klient będzie miał problem ze spłatą raty i chce żeby żył za pieniądze z karty kredytowej byle by tylko spłacał ratę w terminie?
Czy też mało mu pieniędzy z odsetek od kredytu hipotecznego i liczy jeszcze na zarobek z karty kredytowej?
Raczej to drugie :) Zawsze to dodatkowe związanie klienta z bankiem. Przy okazji absurd no ale cóż.
OdpowiedzUsuńA może myślą tak, gdy spłacisz ratę i nie zostanie Ci nic na koncie, będziesz miał za co żyć, i do tego jeszcze 2 miesiące prawie na dorobienie ponad normalne dochody :)