sobota, 3 lipca 2010

Płatne zrywki czyli jak zarabiać udając troskę o środowisko


Coraz częściej zauważam, że w sklepach samoobsługowych, w standardową formułkę kasjerek/ów "dzień dobry" wkrada się pytanie "doliczyć zrywkę?".

Jak zapewne wszyscy pamiętają, nie tak dawno, można było wyjść z domu i iść do sklepu, nie martwiąc się o to w czym przyniesiemy zakupy. Było to dość wygodne, gdyż otrzymywaliśmy bez problemu tzw. zrywkę i po kłopocie.

Później ktoś wymyślił, że ta duża ilość zrywek, wykończy nam środowisko. Że ci, którzy będą żyć po nas, zastaną zrujnowaną Ziemię przez nas.

Wprowadzono więc, sprzedaż tych toreb foliowych, na niektórych jeszcze pisząc, że są ekologiczne.

Nie zamierzam podważać zasadności tego kroku, jak i wiarygodności "ekologiczności" tych toreb.

Natomiast zastanawia mnie, dlaczego sprzedawcy, próbują wciskać je nam, nawet wtedy, gdy podchodzimy do kasy, z własną ekologiczną torbą na zakupy.

Chyba nie do końca chodziło o bycie bardziej przyjaznym środowisku, tylko o wyciągnięcie od nas, kupujących, dodatkowych groszy i zostawienie ich w sklepie.

Ktoś powie, że nie ma problemu, bo można grzecznie podziękować.
Pewnie tak, tylko czy o to chodziło twórcą tego "projektu"?

1 komentarz:

  1. Płatne zrywki, to pomysł jakiś idiotów. Omijam takie sklepy, szerokim łukiem. Ludzie i tak biorą ich całe mnóstwo, bo nie widzą, jak wydają te 5 czy 7 groszy. Z ochroną środowiska, nie ma to nic wspólnego. A z troską tym bardziej, chyba, że z troską o dodatkowy zarobek, kosztem klienta.

    OdpowiedzUsuń