sobota, 3 lipca 2010

Karta debetowa - prawie jak prezent od św. Mikołaja


Parę dni temu, znajoma zadzwoniła do mnie w jakiejś tam sprawie, dodając później ciekawą historię. Otóż przyszła do niej przesyłka od jednego z banków, w której to znalazła kartę debetową oraz PIN do niej. Co prawda była klientką tego banku, ale po sprawdzeniu nadruku na karcie, odkryła, że to nie jej nazwisko na niej istnieje.

Pierwsze co zrobiła, to zgłosiła ten fakt w oddziale banku, a drugą jej czynnością, była likwidacja konta w tym banku.
W sumie jej się nie dziwię. Nie ma przecież pewności, czy jej karta wraz z pinem nie dotarła do kogoś innego.

Zastanawia mnie więc, na ile bezpieczne są nasze pieniądze, powierzone instytucjom finansowym. Skoro obce osoby, mogą dostać od banku bez żadnych prób włamań, wykradania haseł, phishingu i tym podobnych, dostęp do naszego konta?

Listy z kartą oraz PINem nie były nawet polecone. Można powiedzieć, że bank zabawił się w św. Mikołaja. Tylko, że niestety, ten św. Mikołaj, nawet nie był świadomy, że ktoś ma dostęp do jego prezentów.

Niestety, coraz częściej pojawiają się informacje o różnych "przegięciach" ze strony banków. A przecież to te instytucje, powinny dbać jak nikt, o swój wizerunek.

Im więcej wpadek, tym mniejsza wiarygodność danej instytucji w oczach ich klientów.

1 komentarz:

  1. Ciekawa historia. Aż strach, powierzać bankom nasze pieniądze. Chyba należy trzymać kasę w skarpecie :)

    OdpowiedzUsuń