niedziela, 31 lipca 2011

Dlaczego nie czytam książek wielkich inwestorów

Wielu piszących blogi inspiruje się działaniami wielkich inwestorów. Stawia ich sobie za wzór do naśladowania i marzy o zdobyciu takich pieniędzy do jakich oni doszli.
Mnie osobiście taka forma dążenia do celu jest obca. Nie czytałem żadnej książki tzw. guru finansjery ale z tego co można się zorientować na różnych blogach, doszli oni do swoich majątków poprzez grę na giełdzie czy inwestowanie w nieruchomości.
Moim zdaniem gdyby naśladowanie ich wystarczyło by do osiągnięcia fortuny, Ameryka pełna byłaby multimilionerów. A nie jest tak z wielu powodów.
Tym bardziej jeśli chodzi o Europę, a zwłaszcza o Polskę gdzie mimo zachłyśnięcia się przez nas demokracją i kapitalizmem, nie mamy aż takich możliwości jak za oceanem. Czasem wydaje mi się, że dość znaczna część "dochodu" tych rekinów to wpływy ze sprzedaży książek :)
A tak na serio, oni inwestowali w innych czasach i na innym gruncie. Ślepe dążenie ich drogą może się okazać ślepą uliczką. W okresie kryzysu, bankructw państw i drożejącego franka, możemy się szybciej spłukać niż zostać kolejnym sławnym inwestorem.

2 komentarze:

  1. Jakiekolwiek ślepe działanie zazwyczaj nie prowadzi do niczego dobrego. Zawsze można poczytać po to, by użyć pewnych elementów. Kwestia umiejętnego czytania i wybiórczego stosowania z logicznym pomyślunkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. I słusznie. Jaki sens ma przeczytanie kilku/nastu książek czy innych artykułów, kiedy niczego z tych wiadomości nie wykorzystujemy? Myślimy im się udało, pozazdrościmy ale nie podejmujemy żadnych działań. Więc szkoda czasu czytać i marzyć.

    OdpowiedzUsuń