sobota, 30 lipca 2011

Dlaczego nie zapisuję swoich wydatków?

Czytając różne blogi poświęcone oszczędzaniu i inwestowaniu da się zauważyć tendencję do wyrobienia nawyku zapisywania wszelkich wydatków. Daje to podobno dość duże efekty gdyż po analizie swoich zakupów można wyeliminować marnowanie pieniędzy na zbędne rzeczy.
Do notowania wydatków można zastosować zwykły zeszyt i długopis czy arkusz kalkulacyjny bądź skorzystać z gotowych narzędzi dostępnych w internecie.
Nawet niektóre banki umożliwiają tworzenie zestawień wydatków jak na przykład eurobank wprowadził usługę menadżera finansowego.

Ja realizując projekt 50zł dziennie na wydatki, nie stosuję takiej formy kontroli wydatków. Jestem świadomy tego, że i w moim przypadku pojawiają się "zbędne" wydatki, które można by wyeliminować. Jednak są one związane z dziećmi. Czasem dziecko namówi na jajko z niespodzianką, lizaka, zabawkę itp. itd.
Dość często pojawiają się takie drobne wydatki, które pewnie w skali miesiąca/roku przyniosły by dość spory dodatek do portfela.
Jednak wychodzę z założenia, że coś dzieciom się należy. Tłumaczenie im, że oszczędzając dziś zagwarantuję im lepszą przyszłość po pierwsze w ich wieku nie ma sensu, a po drugie nie jestem w stanie im tego zagwarantować.
Nauczony doświadczeniem rodziców, którzy to w PRL-u parę lat "zbierali" na samochód i oszczędzali na książeczce mieszkaniowej, a jak się to skończyło to wszyscy wiemy, nie zamierzam oszczędzać za wszelką cenę.
Tam gdzie się da, ograniczam wydatki ale nie za cenę życia poniżej minimum egzystencji czy zabierania dzieciom radości z zabawy (choćby te zabawki po tygodniu im się znudziły).

5 komentarzy:

  1. Czasem uśmiech dziecka jest ważniejszy niż te parę złotych na koncie. Z drugiej jednak strony jak już dzieci będą trochę starsze, to trzeba się opanować z dawaniem dupereli i nauczyć jak sobie radzić. Obserwując otoczenie stwierdzam, że większość osób uważa za normalne regularne branie pieniędzy lub innej pomocy od rodziców. Takie jakieś socjalistyczne podejście do życia mają. Dla mnie jest to nie do przyjęcia. No chyba że dziecku brakuje, by przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :)
    Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga (po wcześniejszym przeczytaniu wielu....).
    Sytuację finansową (zarobki) i rodzinną (malutkie dziecko - u mnie 8 m-czne) mam podobną także pozwolę sobie śledzić Twoje wpisy i zostaję stałą czytelniczką.
    Życzę powodzenia w dochodzeniu do miliona :)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam jeszcze, że ja wydatki zapisuję, ale jestem księgową i mam to we krwi :)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  4. @Ala
    Dzięki i zapraszam do czytania i komentowania.

    @melonmaker
    Myślę, że najlepszy czas na naukę dziecka finansów jest pierwsza komunia. Co prawda nie pochwalam pełnego skomercjalizowania tej uroczystości ale to wtedy dziecko ma styczność po raz pierwszy ze sporym przypływem gotówki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Notowanie wydatków jest dobre dla osób z syndromem braku dyscypliny finansowej. To notowanie pozwala im utrzymać rygor. Poza tym uważam, że każdy chociaż raz powinien zanotować wydatki, żeby przekonać się ile i na co wydaje.

    OdpowiedzUsuń