wtorek, 21 lutego 2012

Odkładanie na przyszłość dziecka

Gdy po raz pierwszy zostałem ojcem, postanowiłem zabezpieczyć przyszłość swojego dziecka poprzez inwestowanie pieniędzy. Do realizacji tego celu założyłem plan systematycznego oszczędzania w towarzystwie funduszy inwestycyjnych. W tamtych czasach moja świadomość inwestycyjna była dość niska dlatego też nie rozumiałem na jakich zasadach działają fundusze inwestycyjne, a dokładniej opłaty za ich zarządzanie. Okazało się, że niezależnie od tego czy wartość jednostek funduszu rośnie czy maleje opłaty są pobierane na takim samym poziomie. Dlatego też postanowiłem pieniądze zgromadzone w planie systematycznego oszczędzania przelać na swój rachunek maklerski w formie IKE.
Poza uniknięciem opłat za zarządzanie liczę na wyższy zwrot z tej formy inwestycji.

Co do idei oszczędzania na przyszłość dziecka to i tu zmieniłem swoje podejście. Teraz wydaje mi się, że powinienem odkładać z myślą o wydatkach, które będę musiał ponieść w przyszłości w związku z posiadaniem potomstwa. Pieniądze zgromadzone na przyszłość mają mi pomóc w realizacji obowiązków finansowania edukacji dziecka, a nie służyć dziecku do realizacji swoich planów. Ponieważ tzw. polisy posagowe służą do gromadzenia pieniędzy dla dziecka ale w momencie osiągnięcia pełnoletności przez to dziecko stają się jego własnością. Ja jednak wolę mieć pełną kontrolę nad tym na co te pieniądze zostaną przeznaczone dlatego też tej formy oszczędzania na przyszłość potomka nie wybrałem.
Wiadomo jak może wpłynąć na "dorosłe" dziecko wizja wydania dużych pieniędzy, które to ja będę odkładał i inwestował przez wiele lat - oszczędzając.

Tak więc z tym oszczędzaniem na przyszłość dzieci należy uważać i raczej gromadzić pieniądze z myślą o przyszłych wydatkach niż konkretnie z przyszłością dziecka.

21 komentarzy:

  1. W pełni się zgadzam :) Wolę mieć kontrolę nad swoimi oszczędnościami, zwłaszcza jeśli chodzi o większą sumę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem jak dasz każdemu na głowę mieszkanie i zapewnisz dobre warunki do rozwoju + kieszonkowe to jeśli będzie kumate samo zacznie się interesować i będzie mnożyć te pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam dawać mieszkania. Ja pracuję od czasów studiów i nie mam zamiaru harować do głodowej emerytury tylko dlatego, żeby dzieciom dać mieszkanie. Dostaną wiedzę i niech sobie radzą.

      Usuń
  3. Cóż można się zgodzić lub też nie. Nie można tego uogólniać.

    Wszystko zależy od dziecka! Na co po części mamy wpływ poprzez wychowanie. Wiem o tym doskonale ze swojego przykładu, nawet lepiej niż doskonale bo z doświadczenia. Jedno z rodzeństwa może dostać komórkę w abonamencie a rodzicom przyjdzie rachunek na tysiąc złotych, drugi swoich rodziców lekko mówiąc "opierniczy" za to, że wzięli mu abonament na 59 zł gdzie jemy wystarcza 19 a resztę wolałby sobie odkładać...

    Tak samo sprawa tego na co odkładać, dla dziecka czy na dziecko. Na prawdę, można się doczekać pociechy która mając 100 tyś zł nie tknie ich przez całe studia a wręcz będzie od nas oczekiwać porady. Jak i w drugą stronę.

    Jednak skoro rodzić musi podjąć decyzje, to najważniejszą jest właśnie odkładanie. Co do reszty to decyzję podejmie się w stosownym czasie mając lepsze informacje. Lepiej jest zatem odkładać samemu, a nie na koncie dedykowanym(właśnie te do 18tki itp.) by mieć możliwość uniknięcia zmarnowania pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety czasem i dobrze wychowanemu "dziecku" może się zdarzyć wybryk np. pod namową znajomych. Dlatego lepiej mieć kontrolę nad pieniędzmi zwłaszcza naszymi.

      Usuń
  4. Ja też zdecydowałem, że będę odkładał na przyszłość trochę pieniędzy dla córki, myślę że wkład na mieszkanie albo może cała kwota na mieszkanie to będzie niezła pomoc na resztę życia. Oczywiście priorytetem będzie wykształcenie itp ale myślę, że coś oprócz tego uda się odłożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz zdradzić gdzie odkładasz lub inwestujesz pieniądze na przyszłość córki?

      Usuń
  5. A ja mojemu dziecku nie dam mieszkania. Sam ma na nie zarobić. Będę mu wpajał, że ma na wszystko sobie sam zarobić, a to co ja zarobię to dostanie jak umrę :P Na pewno zapewnię mu dobrą edukację i pomogę w rozkręceniu jakiegoś biznesu, ale nie na takiej zasadzie, że dam i rób sobie z tym co chcesz. Jeśli będzie miał dobry pomysł na biznes to dostanie kasę z założeniem, że jeśli mu nie wyjdzie, to przebolejemy stratę, ale jeśli mu wyjdzie, to będzie musiał zwrócić to co dostał. Ja na wszystko musiałem sam zapracować i jakoś dobrze się czuję z taką świadomością. Rodzice zapewnili mi edukację i dali mi kasę na pierwszy bilet za granicę abym mógł dorobić w czasie studenckich wakacji. Później radziłem już sobie sam, a teraz rodzicom czasem funduję wakacje w ramach rewanżu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, tylko, że ja właśnie mówiłem o mieszkaniu po np. twojej śmierci. Mi rodzice nie zapewnili edukacji, ani biletów, ani kieszonkowego, a dzieciństwo miałem trudne finansowo. Moim zdaniem dzięki temu jestem cofnięty w rozwoju o jakaś dekadę, bo zamiast marzyć o założeniu rodziny, samochodzie i mieszkaniu mażę o gadżetach, graniu i lepszym życiu by dupa strzelała czy kapitale na koncie. Ale takie życie.

      Usuń
    2. Napisałeś "każdemu na głowę mieszkanie", a mało kto kupuje dla siebie więcej niż jedno mieszkanie, które dopiero po śmierci przypada dzieciom stąd moje wnioskowanie, że chodziło o mieszkanie na start + dobry rozwój. Ja zakładam, że do czasu mojej śmierci moje dziecko będzie miało już swoje mieszkanie spłacone przez siebie.

      Samo dzieciństwo finansowo też miałem słabe. Dopiero później było trochę lepiej, ale uwierz mi, że ten wydatek na bilet był dla moich rodziców sporym wydatkiem, dlatego za punkt honoru postawiłem sobie znaleźć pracę. A wtedy nie było tak, że była unia i bez problemu mogłem znaleźć z Polski firmę, która mnie przyjmie. Musiałem jakoś wjechać do Anglii, niby turystycznie, chodzić od knajpy do knajpy żeby znaleźć pracę, a na pytanie o wizę musiałem świecić oczami i kombinować, że niby mam jakąś studencką. Ewentualnie mogłem kupić nielegalną pieczątkę. No ale opłaciło się - zarobiłem kilka razy tyle ile dostałem i miałem kasę, by utrzymać się na studiach.

      Jak byłem młodszy też patrzyłem z miłością na gadżety :-) Raz kiedyś nawet zaszalałem i jak lepiej zacząłem zarabiać to kupiłem ten wymarzony telefon za ponad 2 tys. zł. Po roku na allegro chodził po 300 zł. Przeszło mi wtedy parcie na gadżety. Wydaje mi się, że coś takiego przechodzi też z wiekiem. Ja jak mam teraz jakiś nowy sprzęt, to nawet nie chce mi się sprawdzać jego wszystkich funkcji. Ma spełniać tylko te funkcje, które mi są potrzebne. Reszty nie używam :-)

      Usuń
    3. Śledzę bloga, i autor ma już dwa mieszkania. Możesz pisać co chcesz, ale ja na twoim miejscu odkładał bym po 5000zł i mierzył w bańkę w 10lat a potem skończył na 5-10-20 bańkach do emerytury. Pomyśl, masz za co kupować aktywa generujące gotówkę, a spocząłeś na laurach i odkładaniu 1700zł, gdzie mi przy prawie minimalnej krajowej zdarza się odłożyć więcej! Czytając twego bloga Melonmaker mam wrażenie, że ciągle się tłumaczysz jako to super klasy średniej stopę życia prowadzisz i czego to sobie nie odmawiasz. Ale twoja brożka. A o dzieciach nie ma co gdybać i tak pokierujemy się instynktem i żaden plan nie jest potrzebny :)

      Usuń
    4. Jeśli śledzisz bloga to nie wiem skąd wziąłeś te 2 mieszkania? Dokładnie to mam jeden piętrowy dom, przy czym parter wzięty pod hipotekę. Spłacam raty, mam na utrzymaniu niepracującą żonę i dwoje dzieci. Dzieciom zapewnić edukacje, a co będzie z mieszkaniem (domem) po mojej śmierci to już nie moje zmartwienie. Ale póki żyję nie zamierzam mieszkać z dziećmi dłużej niż do końca osiągnięcia pełnoletności ewentualnie matury - zależy co nastąpi później.

      Usuń
    5. No dokładnie, zanim dorosną to spłacisz hipotekę, kiedyś sobie sprzedadzą i spłacą swoje hipoteki czy coś. Ale nie wiem czemu się tłumaczysz :) Każdy ma coś na utrzymaniu, bo najpierw się zaprzestaje kupowania gratów, potem trzeba przeskoczyć klasę średnią a to przecież same zobowiązania, i na samym końcu jest bogactwo...

      Usuń
    6. Nie tłumaczę się. Tylko chcę aby ktoś kto nie śledzi bloga na bieżąco pomyślał, że mam taki majątek.

      Usuń
  6. @Marcin - ja mam wrażenie, że te pieniądze to jakaś Twoja obsesja. Ja nie mam zamiaru zmarnować życia po to, by będąc pomarszczonym dziadkiem patrzeć na kolejne, przyrastające zera na koncie. I nie tłumaczę się, tylko tłumaczę to innym ludziom. Widzisz... ja lubię sport, ruch, podróże i wiem, że jak będę miał 40-50-60 lat to niekoniecznie będę miał siły, by wdrapywać się po górach, jeździć na nartach, podróżować z namiotem i plecakiem po świecie. Może nie mam miliona złotych, ale mam milion wspomnień z tym związanych. Widzę, że strasznie Cię to boli, że moje pieniądze się tak "marnują". Z tego co zauważyłem Ty lubisz drogie gadżety i granie w gry komputerowe, więc będziesz mógł się tym zajmować w wieku 50 lat, ale jestem przekonany, że w tym wieku już Ci się nie będzie chciało, więc cały Twój wysiłek pójdzie w gruncie rzeczy na marne.

    Może nie uwierzysz, ale to co robię w wolnym czasie miało również duży wpływ na moje zarobki, bo ludzie chętniej zatrudniają osoby o szerokich, czasem nietypowych zainteresowaniach i szerokim spojrzeniu na świat, a tego nabywa się w życiu, poznając ludzi z różnych stron świata, a nie przed komputerem i gadżetami. Poza tym dobrze zarabiają ludzie samodzielni, a Ty siedzisz na karku u rodziców i szczycisz się tym, że wszystko odkładasz. Ile byś odłożył, gdybyś musiał sam się o siebie zatroszczyć?

    Nie życzę Ci źle, ale jestem przekonany na 99%, że jeśli poznasz kogoś z kim się zwiążesz na stałe i założysz rodzinę, to nic nie wyjdzie z Twojego bogactwa przy Twoich zarobkach. Będziesz tylko marudził, że Ci się nie udaje. Jeśli natomiast spędzisz resztę życia sam, to masz zadatki na bycie zgredziałym staruszkiem odkładającym każdy grosz do końca swoich dni ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi 40 latami to chyba trochę przesadziłeś. Nie uważam się za staruszka, który nie wdrapie się na np. Tatry

      Usuń
    2. +- maksymalnie 600zł mniej, gdyby to mieszkanie było moje lub gdybym kupił kawalerkę.

      Obecne zarobki nie maja znaczenia. Niedługo kończę z praca.

      Zarobki około 1600 brutto to nie jest kasa która pozwala na gadżety czy pchanie w gry. Więc nie ma czego żałować, gdybym mieszkał sam, jak piszesz i tak by nie było mnie na to stać.

      Moja sprawa, nie będzie tak, że nie będzie mnie stać w wieku 40lat na pierdzenie w stołek. Ale co kto woli. Ja pieje do tego, że spocząłeś na laurach drogiej dziwki (jak zresztą sam pisałeś). Nawet 6tysięcy do ręki to nie jest jakiś kosmos by skupiać się tylko na etacie. To MINIMALNA KRAJOWA ZA GRANICĄ. Masz inne poglądy i nie chce mi się dyskutować. Niektórzy w moim wieku nie maj nic gniją na studiach i żyją. A mażą o tym co już posiadam.

      Usuń
    3. I wcale nie mówię o kapitale. EOT.

      Usuń
    4. @paweł - ja nie mówię, że każdy w wieku 40 lat jest staruszkiem, ale nigdy nie wiadomo, czy zdrowie będzie dopisywało i jest dla mnie bezsensowne odkładanie wyjazdu w góry teraz ze względu na to, żeby ciułać kasę. Przekroczyłem 30 lat i już widzę, że kontuzje nie leczą mi się tak szybko jak kiedyś. Wiem, że większość 40-latków jest bardzo sprawna, ale przy moim wzroście, gdybym miał tak jak Marcin spędzić 20 lat przed komputerem, to wątpię abym wspiął się na 2 tys. metrów bez problemów w wieku np. 45 lat.

      Poza tym w tej dyskusji (i wcześniejszych dyskusjach z Marcinem) chodzi bardziej o to, że ja zawsze starałem się być jak najbardziej samodzielny i niezależny od rodziny od najmłodszych lat, a do tego chcę zachować jakąś równowagę w oszczędzaniu i korzystaniu z życia teraz, bo nie wiadomo co nas czeka . Marcin jest zdania (przynajmniej takie odnoszę wrażenie), że powinienem mieszkać u rodziców i żreć margarynę z chlebem przez nich kupioną po to, by za 15 lat mieć 1500 zł odsetek i nie robić nic, tylko siedzieć przed komputerem i grać w gry komputerowe. Cóż... kwestia potrzeb.

      @Marcin - nie wiem skąd wziąłeś informację, że spocząłem na laurach. Póki co kapitał, który posiadam nie jest w stanie w żaden sposób zagwarantować mi dochodów jakie mam z etatu. Kwestia oszacowania wysiłku w stosunku do efektów i oszacowania przychodów. Cały czas się rozwijam i buduję kapitał. Póki co lepiej mi to wychodzi na etacie niż poza nim.

      Dla Ciebie jest wyzwaniem oszczędzać całą wypłatę i nie rozumiesz, że ktoś inny nie postępuje tak samo. Dla mnie akurat wyzwaniem zawsze było zarobić więcej, a to ile oszczędzę jest kwestią drugorzędną. Ty twierdzisz, że to żadna filozofia oszczędzić 1700 zł zarabiając kilka czy kilkanaście tysięcy. Odpowiedz sobie w takim razie na pytanie co jest większą sztuką: zarobić kilka-kilkanaście tysięcy i oszczędzić 2 tys. czy zarobić 2,5 tys. i oszczędzić 2 tys. Dla mnie większą sztuką jest opcja pierwsza. Niektórzy wolą zarobić 2 tys. prowadząc własną, jednoosobową działalność, inni wolą zarobić 5-10 tys. na etacie. EOT

      Usuń
  7. Jak najbardziej odkładajcie na przyszłość dziecka, a w razie czego można tymi pieniędzmi sfinalizować coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Należy zacząć odkładać na przyszłość dziecka jak najwcześniej. Dzięki temu wyrobi się nawyk ograniczenia konsumpcji który to zaowocuje w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń