sobota, 18 lutego 2012

Emerytura - to bzdura


No i stało się. Sam wicepremier zabrał głos w sprawie emerytury z ZUS. Niestety jego wypowiedź choć prawdziwa to jednak powinna raczej paść z ust opozycji niż członka rządu.
Ale cóż. Skoro już padła to trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeśli nawet ludzie tak wysoko zasiadający w strukturze państwa stwierdzają po tylu latach rządzenia, że państwo nie zapewni godziwych emerytur, to coś w tym musi być.
Oczywiście panu ministrowi Pawlakowi łatwo mówić o "prywatnej" emeryturze. Zarabiając tyle jest w stanie wygospodarować pieniądze na oszczędzanie i inwestowanie.
Ale co mają powiedzieć ludzie, którzy czasem nie zarabiają nawet płacy minimalnej?
Gdy czytam gdzie nie gdzie, że każdy może zaoszczędzić jakiś procent swoich dochodów to się zastanawiam czy piszący te słowa nie zdają sobie sprawy, że ci ludzie już oszczędzają by przeżyć za te zarobki do następnej wypłaty. W związku z tym nie są w stanie odłożyć na przyszłość. Jeśli mają do wyboru kupić bochenek chleba albo marzenie o wyższej emeryturze za 30 czy 40 lat, wybiorą bochenek chleba.

Ale z wypowiedzi Pawlaka można wyciągnąć jeszcze inny wniosek. Mianowicie, wydłużenie wieku emerytalnego nie przyniesie żadnych korzyści, nam przyszłym emerytom. Skoro i tak według słów Pawlaka nie ma co liczyć na Zus i trzeba samemu zadbać o przyszłą emeryturę.
Zresztą ostatnie zabiegi reanimujące Zus pokazują dobitnie, że to studnia bez dna. Obcinanie składek przekazywanych do OFE i przenoszenie ich do Zus czy naruszanie funduszu rezerw demograficznych i tak nie spowodowało, że Zus przestał się zadłużać.

Pozostaje zatem kwestia zbierania na własną emeryturę. Niestety trzeba się zgodzić z wicepremierem, że najpewniejszą choć nie obarczoną ryzykiem, jest inwestycja w dzieci. Jak pokazuje historia żaden system gospodarczy nie obył się bez zawirowań i niejedne fortuny padały. Nie mamy pewności czy za 30 czy 40 lat gdy będziemy w wieku emerytalnym (chyba, że podniosą go do 100 lat) będzie istniał kapitalizm, euro, giełdy itd.
Pamiętać należy o przedwojennych obligacjach, polisach posagowych czy książeczkach mieszkaniowych. A i dla tych co to uważają, że nieruchomości to pewna inwestycja, wypadało by wspomnieć o dokwaterowywaniu ludzi w czasach komunizmu gdy okazywało się, że ktoś ma za duży metraż.
Nie twierdzę, że historia się powtórzy ale trzeba brać wszystko pod uwagę w obliczu coraz to nowych pomysłów na podatki. Od surowców, bankowy, katastralny czy likwidacja lokat antybelkowych. Wszystko to powoduje, że my jako inwestorzy nie możemy być pewni na czym jeszcze ten rząd (czy przyszłe rządy) nas złupi.

5 komentarzy:

  1. Faktycznie premier Pawlak dał ciała. Aż dziw, że polityk na takim stanowisku tak niepochlebnie wypowiada się na temat Zusu, który to ma nam wypłacać emerytury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz nie skłamał i macie mu to za złe.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam mu tego za złe. Ale od polityka na takim stanowisku spodziewał bym się działań na rzecz poprawy sytuacji związanych z przyszłymi emeryturami.

      Usuń
  3. To całe zamieszanie to odwrócenie uwagi od tego jak ten kraj popada w ruinę. Niby kryzys nas nie dotknął, jesteśmy zieloną wyspą, tylko co z tego? Podnoszą wiek emerytalny, wprowadzają zamieszanie z refundacją leków, służba zdrowia leży, oświata pada i następuje likwidacja szkół, zamiast likwidacji belki mamy likwidację lokat antybelkowych, kolejne podatki od wydobywanych surowców itd., itp.
    A minister finansów, Rostowski, zachowuje się w sejmie jak "kozak". Ciekawe jak PiS ma działać na niekorzyść "polskich" banków, gdy takich nie mamy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ale taka jest prawda. Obecnie nie ma nawet co liczyć na możliwość przeżycia na emeryturze z I czy II filaru. I niemalże koniecznym jest indywidualne zbieranie na swoją emeryturę. IKE wydaje się tu najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem, które faktycznie może zapewnić godziwą emeryturę.

    OdpowiedzUsuń