środa, 8 czerwca 2011

Życie za 50zł dziennie, czyli szczegóły utrzymania rodziny za 1800zł

Ponieważ posty związane z utrzymaniem rodziny za 1800zł oraz dlaczego wypłacam z bankomatu 50-tkami doczekały się wielu komentarzy, postanowiłem trochę bliżej przedstawić swój projekt 50zł.

Na wstępie muszę przyznać, że za dość skuteczną realizację tego projektu należą się słowa uznania mojej żonie. Co prawda ja wymyśliłem i opracowałem ten plan, jednak to ona musi wkładać dość dużo pracy w jego realizację.

Jeśli chodzi o rachunki i inne stałe opłaty. Podliczyłem to wszystko za zeszły rok i wyszło mi, że statystycznie będę potrzebował na nie 500zł.
Zostaje mi więc 1300zł na jedzenie, ubranie itd. Podzieliłem to przez 26 dni (nie robię zakupów w niedzielę) i wyszło mi, że średnio dziennie mogę wydać 50zł.

Jeśli chodzi o żywność. Jak już wspomniałem, realizacja tej części projektu to przede wszystkim praca żony.

Ponieważ przebywa na urlopie wychowawczym , ma dość sporo czasu. Postanowiliśmy więc, że zajmie się przygotowywaniem dla całej rodziny posiłków.
Sama więc piecze chleb dzięki czemu wydatki na pieczywo zostały zmniejszone (z kilograma mąki, kostki drożdży i trochę soli wychodzą 3 bochenki).
Wędliny również nie kupujemy. Surowe mięso (szynka, karczek, schab) pieczemy albo dusimy i mamy zarówno do pieczywa jak i na obiad do ziemniaków czy makaronu.
Córka chodzi do przedszkola więc i tam się żywi poza śniadaniem i kolacjom.
Jeśli chodzi o słoiczki dla synka. Żona też robi jakieś papki z zupek ale nie wszystko takie małe dziecko może jeść co dorośli. Poza tym, jakoś nie wyobrażam sobie kupowania mięsa z królika czy jagnięca i zjedzenia go razem z dzieckiem. Dlatego też słoiczki choć w nie jakiś ogromnych ilościach są u nas obecne.

Niestety projekt ten jest możliwy do realizacji ale pod warunkiem, że nie "wyjdą" jakieś nie przewidziane wydatki typu naprawa samochodu, lekarstwa dla dzieci, dentysta itd. itp.
Dlatego też, tak bardzo potrzebny jest fundusz awaryjny, który powinien być tworzony jako początek, przed tworzeniem funduszu bezpieczeństwa, nie mówiąc już o inwestowaniu.

2 komentarze:

  1. Jak tam u Ciebie zyski z doładowań?

    Własny chleb i pieczenie to pyszna sprawa:) chleb robiony na zakwasie?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zysków bardzo to nie ma. Ale teraz dzięki temu, że mam internet na kartę powinno być lepiej. Choć trochę się będzie zwracać.

    OdpowiedzUsuń