Czasem można się spotkać z krytyką idei oszczędzania. Polega ona na wyśmiewaniu osób, które nie wydają na zbędne rzeczy.
Przecież oszczędzać to nie znaczy przeżyć za złotówkę dziennie. To raczej sposób na takie wydawanie pieniędzy aby zaspokoić swoje potrzeby, nie przekraczając ich. Czyli wydawać na to co potrzebne, a nie zbyteczne.
Weźmy np. telefony. Dla mnie podstawową funkcją jaką powinny spełniać to możliwość pisania i wysyłania/odbierania sms'ów. Dlatego też nie mam zamiaru płacić więcej pieniędzy za dodatkowe bajery typu nawigacja, pakiety społecznościowe i takie tam.
jedzenie przygotowane samemu, przynajmniej według mnie, smakuje lepiej niż te w fast foodach. Dlatego też oszczędzam na jedzeniu na mieście ale nie dziaduję bo jem zdrowo i smacznie.
Przykładów racjonalnego wydawania pieniędzy można podawać bez końca. Dlatego też powinniśmy zastanowić się dwa razy na kupnem jakieś rzeczy. Czy ona faktycznie jest nam potrzebna? Czy codzienne "fundowanie" pizzy znajomym sprawia, że jesteśmy bardziej lubiani czy tylko mają nas za frajerów. itd., itp.
Chyba najlepsi w racjonalnym wydawaniu pieniędzy są emeryci. Choć raczej nie z własnej woli, a z racji niskich emerytur. tu niestety coraz częściej pojawiają się dylematy czy zapłacić rachunki czy wykupić lekarstwa.
No ale przecież pieniądze z budżetu muszą iść na ratowanie strefy euro, a nie na waloryzację czy podniesienie najniższych emerytur.
Fiskus tak to traktuje, dla mnie to dziadowanie ale każdy jest inny.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Należy ludziom uzmysłowić, że nie ma co mówić, że nie mam z czego oszczędzać, tylko czego nie muszę mieć aby móc zaoszczędzić. Pakiety telewizyjne, super szybki internet, telefon stacjonarny (bo był zawsze) itd.
OdpowiedzUsuń