poniedziałek, 31 stycznia 2011

Droga do niezależności wydłuża się przez bycie "dobrym".

Podobno nic tak nie cieszy człowieka (a zwłaszcza Polaka), jak nieszczęście czy problemy drugiego człowieka (zwłaszcza sąsiada :)).


Niemniej jednak, choć stan moich finansów jest dość marny, co widać na tym blogu, poczułem potrzebę niesienia pomocy bliźniemu.

Dowiedziałem się, że istnieje rodzina, która żyje w bardzo złych warunkach. Egzystuje poniżej granicy ubóstwa, a liczy 10 dzieci.

Ja wiem, że ktoś powie, patologia czy jakoś tak. Nie wnikam z jakich powodów żyją w nędzy, choć z tego co się dowiedziałem nie ma alkoholizmu czy innych skrajnych przypadków patologii.

Postanowiłem więc, przyłączyć się do "paczki" dla nich. Kupiłem produkty żywnościowe i inne potrzebne rzeczy.

Dzisiaj wzięło mnie na przemyślenia związane z pomocą charytatywną.
Niezależnie od przesłanek, które kierują ludźmi by nieść pomoc finansową czy rzeczową, jest to większy bądź mniejszy wydatek, który uszczupla portfel osoby dążącej do niezależności finansowej.

Czy nie lepiej najpierw zostać rentierem, a dopiero potem "bawić się" w charytatywność.

No bo przyglądając się temu bliżej mamy:
1. pomoc poprzez wysłanie sms'a
2. zbiórki żywności w sklepach
3. zbiórka odzieży
4. wyprawki
5. orkiestra świątecznej pomocy
itd., itp.

W rok można sporo "stracić", pomagając innym. Więc trochę może się wydawać śmieszne, że próbuję optymalizować rachunki oszczędnościowe w eurobanku, a z drugiej strony wydaję pieniądze kupując żywność dla potrzebujących.

sobota, 29 stycznia 2011

Gdzie są moje pieniądze? W banku ich nie ma.

Tytuł posta może oznaczać, że zostałem pozbawiony środków przechowywanych w banku. Na razie nic takiego nie ma miejsca, choć dobitnie dzisiaj, przekonałem się, że pieniądze w banku to tylko elektroniczny zapis, a "papierkowych" pieniędzy to w takim banku malutko jest.

Potrzebne mi było dzisiaj na gwałt (nie dosłownie :)) 10 000 złotych. Udałem się więc do oddziału "mojego" banku i po odczekaniu swojego w kolejce poprosiłem o kasę. Niestety pani oznajmiła mi, że nie posiada takiej kwoty bo wczoraj nie dojechali konwojenci z pieniędzmi i do poniedziałku nie mam co liczyć na kasę.
Co było robić. Zabrać się do domu, zalogować do systemu i zmienić ustawiony limit na karcie debetowej. Niestety nie mogłem skorzystać z darmowego bankomatu bo mój bank nie posiada takowego w moim mieście, więc dostanę trochę prowizją po rachunku :(.

Pewnie ktoś powie, że sobota, że mogłem pieniądze wyciągnąć wczoraj itd.
Ale po pierwsze, po to mam je na rachunkach, żeby w każdej chwili je sobie wypłacić.
Po drugie, potrzebne mi były nieoczekiwanie i już, a dokładniej komuś z rodziny (do poniedziałku. Pewnie kupuje samochód i trafił okazję :))

W każdym bądź razie, ta sytuacja wzbudziła we mnie lekkie zaniepokojenie. W końcu nie mieszkam w jakiejś małej miejscowości, nie ma póki co opadów śniegu, żeby sparaliżowany był transport, więc czemu bank nie ma fizycznych pieniędzy?

Jako informatyk chyba jednak z większą dozą nieufności, zacznę podchodzić do moich pieniędzy, a raczej zapisów na bankowych dyskach.

Trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie na przyszłość, bo dzisiaj nie można dostać 10k, a za miesiąc okaże się, że pieniędzmi można obracać tylko elektronicznie.

Wiem, wiem, zbyt pesymistyczne :)
Ale taki mam nastój w styczniu. Może w lutym będzie lepiej.

środa, 26 stycznia 2011

Cisza na blogu zagoniony w życiu

Jak na razie, styczeń upływa pod znakiem ciszy na blogu.
Nie mam czasu na pisanie nowych postów, a co gorsza, nie mam środków które mógłbym inwestować czy odkładać.

Już trzeci tydzień córka choruje, a to niestety sporo kosztuje. Jak na razie na lekarzy i lekarstwa, wydałem 300 zł. Do tego dochodzi wyżywienie jej, gdyż nie chodząc do przedszkola trzeba dodatkowo szykować posiłek dla dziecka.

Moja córka, akurat bardzo lubi przedszkole i wciąż jest smutna, że do niego nie chodzi. Trzeba jej organizować czas, a kolorowanki czy książeczki kosztują.

Synka muszę zaszczepić, a w przychodni mnóstwo reklam i zachęt do zaszczepienia przeciw temu czy tamtemu. Może i jest to tylko kampania polegająca na wyciąganiu kasy od rodziców, ale czy rezygnując z tych płatnych szczepień nie będzie kiedyś wypominać nam sumienie, że mogliśmy zaszczepić przeciw jakiejś chorobie, w którą nasze dziecko akurat popadło?

Inne problemy też się pojawiają, wydatki na ogrzewanie przeszły moje nawet najbardziej pesymistyczne wizje.

Akcje spółek, które posiadam spadły dość znacznie, złoty się umacnia i fundusz akcji też nie radzi sobie najlepiej.


Podsumowując, bieda, pesymizm i plajta.

Jak na początek Nowego Roku, niezbyt optymistyczna wizja przyszłości.

Mam nadzieję, że do końca stycznia, uda mi się pozbierać finansowo i psychicznie i mimo niepowodzeń zdobędę się na kontynuowanie bloga, a także nie wykoleję się z mojej drogi do miliona.

sobota, 8 stycznia 2011

Spadki na giełdzie, co zrobić z jednostkami funduszy akcji?

Spadki dopadły naszą giełdę dość nagle i gwałtownie.
Mają na to wpływ, przede wszystkim decyzje rządu, między innymi o obcięciu składki przekazywanej do OFE.
My, inwestorzy krajowi niewiele możemy zrobić, gdy rząd zmienia reformy jak chce, ale inwestorzy zagraniczni nie muszą wierzyć premierowi, że w przyszłości wszystko się uda i uciekają z naszej giełdy.

Zapowiedź podatku bankowego, również nie służy ceną akcji bankom, które stanowią o sile wigu 20.

Jeśli ceny nadal będą spadały, to co robić z jednostkami funduszy w których zainwestowaliśmy nasze pieniądze.
Mowa przede wszystkich o funduszach akcji.
Prawie wszyscy zarządzający funduszami inwestycyjnymi, zachęcają do wpłacania pieniędzy i uśredniania jednostek, korzystając z chwilowej korekty. Jednak powinniśmy pamiętać jak takie uśrednianie skończyło się ostatnio, gdy chwilowa korekta skończyła się zjazdem giełdy o 50%.

Zarządzający namawiają nas do tego, ponieważ oni dostają pieniądze niezależnie od tego, czy jednostki rosną czy spadają. Dla nich zawsze te parę procent się należy.

Z uśrednianiem jest jeszcze jedno niebezpieczeństwo.
Otóż, gdy giełda spada, a inwestorzy uciekają z funduszu (akcji) poprzez umorzenie jednostek bądź też ich konwersję do funduszy "bezpiecznych", zarządzający muszą skądś wziąć pieniądze dla tych inwestorów. Jeśli pieniędzy wpłacanych przez "uśredniających" inwestorów nie wystarczy, muszą sprzedawać akcje.
To powoduje jeszcze większe spadki na giełdzie, ale również zmusza zarządzających do sprzedaży akcji tanio jak również sprzedaży akcji spółek dobrych, na których znajdą kupca.
Doprowadza to do tego, że wyceny funduszu są jeszcze niższe. Gdy nastąpi trend odwrotny, to znaczy giełda zacznie rosnąć, to nie koniecznie wycena jednostek takiego funduszu urośnie tak szybko.

Dlatego, jeśli przewidujemy, że obecna korekta nie jest chwilową, a wręcz oczekujemy załamania rynku akcji, powinniśmy umorzyć bądź dokonać konwersji jednostek, aby stracić jak najmniej.

Oczywiście to moje zdanie, a nie rekomendacja i każdy niech się zastanowi co ma zrobić ze swoimi jednostkami.
Przecież mogę się mylić i kto dzisiaj uśredni za miesiąc może być milionerem :) (no może prawie milionerem).

czwartek, 6 stycznia 2011

Czy warto odkładać na emeryturę

Pewnie większość odpowie twierdząco. Ja również jestem zdania, że nie ma co wierzyć, iż zus, ofe czy rząd zapewnią nam godne życie na starość.

Niestety podstawowe pytanie, to jak/gdzie odkładać/oszczędzać.
Ostatnie niszczenie systemu emerytalnego, dokonywane przez rząd, powoduje, że osobiście już nie wierzę w żadne "układy" z państwem.
Gdy powstawała reforma emerytalna, państwo obiecało nam trzy filary, oddzielone od siebie dla zagwarantowania bezpieczeństwa naszych składek.
Teraz okazuje się, że ta umowa, została jednostronnie przez państwo zerwana, bez pytania, uzgodnień, kompromisu.

Wszystko to, oczywiście w celu ratowania budżetu, a chyba dokładniej dla ratowania zusu, któremu dodatkowe pieniądze z naszych składek bardzo się przydadzą, tylko, że na bieżące potrzeby, a nie po to by zarządzać naszymi indywidualnymi kontami.

Jaką teraz mam gwarancję, że za parę lat, zanim jeszcze przejdę na emeryturę, nie okaże się, że znowu budżet (zus) nie ma pieniędzy i należy zlikwidować ofe, a pieniądze tam zgromadzone przenieść do zusu.

Czy umowa państwa ze mną w sprawie IKE nie skończy się podobnie?
Najpierw może likwidacja ulgi z podatku belki, a potem pieniądze z ike do zusu, albo kto zbierał na ike, nie dostanie emerytury z zusu (o ile ta instytucja przetrwa tyle lat).

Czy ktoś da się jeszcze nabrać rządowi na jego obietnice dotyczące emerytur? Czy ktoś będzie wpłacał pieniądze na te dodatkowe ubezpieczenia, które proponuje rząd i które można sobie odliczyć?
A jeśli nawet to ile z tego będzie miał? Zarabiając 2k (wiem, że średnia jest wyższa, tylko ile osób tyle zarabia), może wpłacać maksimum 4% miesięcznie, to przez te 40 lat na wiele nie starczy.

Inwestycja w metale szlachetne (złoto, srebro), też może okazać się chybiona. Przecież zdarzało się, że władza podejmowała decyzje o konfiskacie tych metali i chciał nie chciał, trzeba się pożegnać ze sztabkami czy monetami.

Nieruchomości, też może być kiepsko. Nie tak dawno, władza kontrolowała stan posiadania metraży i jeśli doszła do wniosku, że w naszym mieszkaniu na jednego mieszkańca przypada zbyt dużo metrów, to należy wcisnąć lokatora. Już nie mówię o tym, że była kontrola posiadanych nieruchomości. Mając dom, nie można było mieć mieszkania w bloku (wiem, że to ludzie obchodzili ale nie o tym mowa).

Tak więc, trochę pesymizmu na początku roku, ale działania rządu, nie nastrajają optymizmem. Jak planować daleką przyszłość, kiedy w ciągu 10 lat, wszystkie reformy przeprowadzane przez buzka, zostały rozwalone (nie twierdzę, że były dobre, ale może okazać się, że z takim podejściem, każde reformy będą niszczone w zależności kto rządzi, a kto je wprowadził).

Póki co, będę odkładał na IKE, ale przede wszystkim po to, by pouczyć się gry na giełdzie.
A jakie Wy macie przemyślenia w tym temacie?

środa, 5 stycznia 2011

A w porfelu biedą wieje

Giełda od wczoraj leci na pysk, akcje spółek w które zainwestowałem też opadają jak śnieg albo bardziej jak temperatura za oknem.
Złoty się umacnia i pewnie będzie w oczekiwaniu na podniesienie stóp procentowych przez RPP.

W dwa dni, wartość mojego portfela dość znacznie spadła, zarówno przez zjazd akcji, jednostek funduszu akcji i euro.

Jeśli chodzi o giełdę wydaje się, że może to być realizacja zysków, albo zaczęły się obawy, że demontaż systemu emerytalnego, a dokładniej zabranie kasy OFE, które nie będą miały pieniędzy na kupno akcji spowoduje większe ryzyko spekulacji akcjami. Raczej nie pomogą zapewnienia, że zwiększy się procentowy udział akcji, w które OFE będzie mógł inwestować (z obecnych 40% do 90%).

Złoty będzie się umacniał, ale jeśli tylko pojawi się choć cień czarnego scenariusza dotyczącego długu kolejnych państw strefy euro, można będzie zarobić na walutach. Dlatego jeśli będę miał wolne środki, kupię dolary.

Zrezygnowałem z AdTaily, gdyż jak do tej pory, nie było żadnej wykupionej reklamy. Jestem w AdKontekst i ostatnio pojawiła się możliwość wykupienia reklamy na konkretnej stronie/blogu, więc jeśli ktoś naprawdę będzie chciał umieścić na moim blogu reklamę, będzie mógł poprzez adkontekst.
Podobny los, spotka chyba reklamy dostarczane przez cpmprofit. Czekam jeszcze dwa miesiące i jeśli będzie tak kiepsko jak do tej pory to je usunę.

Nie wiem dlaczego, ale od świąt nie pojawiają się żadne ankiety do wypełnienia. Czyżby tam nadal balowali :)

niedziela, 2 stycznia 2011

Postanowienia noworoczne

Nowy Rok trwa, pora więc zgodnie z tradycją i obecnymi trendami, obiecać coś sobie i wywiązać się z tych obietnic.

Moje dzisiejsze noworoczne postanowienia, dotyczyć będą oszczędności.

Tak więc mam zamiar w tym roku oszczędzić:
- kończy mi się umowa z platformą cyfrową, więc zanim przejdzie na czas nieokreślony pójdę walczyć o lepsze warunki, ewentualnie zmienię dostawcę
- kończy mi się umowa z dostawcą internetu więc patrz punkt wyżej
- kończy się umowa z operatorem telefonicznym, więc przedłużę ją na lepszych warunkach i dostanę telefon za złotówkę. Wiem, że niektórzy zalecają w ramach oszczędności przejść na kartę, ale mnie się to nie opłaci. Mam nadgodziny tylko dlatego, że jestem w kontakcie z klientami, a nie może być sytuacji, że to ja każę dzwonić klientowi bo nie mam środków na karcie by rozmawiać. Poza tym, stawki rozmów nie są wysokie bo 29 gr do wszystkich, a smsów nie piszę. Dodatkowo nowy telefon sprzedaję, a korzystam ze starego sprawdzonego telefonu, bez tych wszystkich bajerów, więc to dodatkowa kasa raz na dwa lata.
- sprzedam forda i myślę, że to będzie największa oszczędność. Utrzymywanie samochodu w dzisiejszych czasach, jest dość kosztowne. Co prawda, trzeba będzie żonę "zmusić" do prowadzenia opla zafiry, ale jest jeszcze na to czas, bo nie wiadomo, kiedy wróci do pracy po macierzyńskim.

Na razie to tyle. Podejrzewam, że życie wymyśli dalsze sposoby na oszczędności, bo w tym roku potrzebuję 50k na wykup mieszkania, które obecnie zajmujemy.
Kredyt, a także przebywanie żony na bezpłatnym wychowawczym, zrujnuje mój portfel, a także wymusi dość spore oszczędności na ubraniach, jedzeniu i rachunkach.

Ale będę walczył i ewentualnie wykup mieszkania, potraktuję jako inwestycję :)

Dorobić w zimie

Dzięki dość śnieżnej zimie, a dokładniej jesieni, nieznacznie powiększyłem wartość portfela.
Wiązało się to z wcześniejszym stawaniem i pracą na mrozie, ale czego się nie robi, by zwiększać dochód.

Nie jest on co prawda pasywny, ale od czegoś trzeba zacząć.

Korzystając z okazji, że mieszkam niedaleko osiedla domków jednorodzinnych, których mieszkańcami są przeważnie ludzie dość dobrze sytuowani, zacząłem odśnieżać chodniki. Oczywiście wcześniej pytałem mieszkańców i umawiałem się na "co łaska" :)

W niektóre dni "zarobek" był podwójny bo śnieg sypał cały dzień i wieczorem po pracy, znów można było brać się za odśnieżanie.

Wykorzystując fakt iż mieszkam prawie w centrum, dogadałem się również z właścicielami lokali znajdujących się przy parkingu, że będę go również odśnieżał, bo jakoś służby miejskie o nim zapominały.

Plusy to dodatkowa kasa, choć w niektórych przypadkach myślałem, że większa będzie darowizna, patrząc na posiadłości przy których odgarniałem śnieg :)

Minusy to:
- wstawanie wcześniej minimum 2 godziny
- inwestycja w sprzęt do odśnieżania (niby tylko łopaty i wiaderko ale zawsze)
- pukanie, pytanie i "umawianie ceny"
- zależność od pogody, a dokładniej opadów śniegu
- szukanie miejskiego piachu do posypywania

W wersji trudniejszej można skorzystać z propozycji Cashflow88, opisanej w poście jak zarobić 300zł zimą