Miałem od 1 marca zacząć oszczędzać i inwestować aby w niedługim czasie zostać rentierem. Jednak już zaczęły się schody. Po tej naszej pięknej polskiej zimie okazało się, że mój dach jej nie wytrzymał. Gdy przyszła odwilż, sporo wody z roztopionego śniegu zawędrowało do mojego salonu przez strop.
Niestety teraz oczywiście będę oszczędzał tylko niestety nie na zostanie rentierem, a na naprawę dachu. Całe szczęście w nieszczęściu to to, że jest to kamienica więc koszta trochę się rozłożą.
Tak więc nachodzi mnie myśl, czy w drodze do zostania rentierem nie przeszkodzą nam właśnie takie niespodziewane wydatki. Bo jeśli powinniśmy odkładać na np. remonty mieszkania, samochodu itp. to tych kont oszczędnościowych trzeba by mieć bardzo dużo no i podstawowy problem z czego na nie odkładać. Bo wszędzie czytam, że powinno się odkładać przynajmniej 10% swoich zarobków plus te nieprzewidziane wydatki to z całą pewnością pensji braknie.
A jakie Wy macie sposoby na tworzenie funduszu remontowego?
Należałoby zacząc od inwestowania w fundusz bezpieczeństwa. Jak uskładasz co najmniej 6-12 miesiecznych wydatków (na takie nieprzewidziane wydarzenia) - wtedy dopiero przystępujesz do inwestowania w swoją niezależność. Powodzenia
OdpowiedzUsuńMoja metoda jest prosta - wynajmuje, wiec nie martwie sie o koszty utrzymania nieruchomosci i remonty. Wlasciciel placi z wlasnej kieszeni.
OdpowiedzUsuńTak wszyscy na tych blogach piszą o tej mozolnej i bezsensownej drodze do wolności finansowej. Przeanalizujcie te swoje dokonania, ile czasu wam to zajmie 60, 100 lat? Pewnie, że w pierwszych 5 latach można osiągnąć dużo bo zrobienie 5000 z 2000 jest logicznie przystępne, ale zrobienie miliona z 200k zajmuje wiele wiele czasu.
OdpowiedzUsuńA na co komu milion. Mi tam wystarczy 250k. A to jest nieuniknione jak zachód słońca :)
OdpowiedzUsuń