Ostatnie kilka dni zastanawiałem się nad swoim portfelem. Co prawda póki co inwestycje w akcje nie przynoszą zysków, a wręcz straty ale mimo wszystko myślałem o większym zaangażowaniu w akcje różnych spółek.
Gotówka czeka aby ją zainwestować ale w sumie naszła mnie refleksja, że mam coraz mniejsze zaufanie do różnych instytucji finansowych.
Moje obawy zaczęły się pojawiać po tym jak za przyzwoleniem Unii Europejskiej, Cypr zablokował na jakiś czas dostęp do kont bankowych, a później skubnął bogatszym pewien procencik.
Nasilenie moich obiekcji zbiegło się z tak zwanym skokiem na kasę zgromadzoną przez przyszłych emerytów na kontach w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Nie jestem jakimś fanatykiem OFE jednak na kontach w tych instytucjach znajdowały się realne pieniądze, które z mniejszym bądź większym sukcesem były pomnażane, a teraz ZUS "rozda" je obecnym emerytom nie bardzo martwiąc się tym skąd weźmie kasę dla tych, którzy w majestacie prawa zostali oskubani.
Banki też dokładają do dość dużej mojej nieśmiałości wobec różnych produktów. Nie tak dawno głośno było o "nabitych" przez mbank, który to sam chciał decydować o stawce procentowej. Ostatnio KNF nałożył sporą sumkę kar na banki za wprowadzanie klientów w błąd czy stosowanie różnych zabronionych klauzur.
No i coraz głośniej o pozwach zbiorowych, które klienci składają przeciwko instytucjom finansowym, które "ubrały" ich w polisolokaty. Co prawda instytucje bronią się, że to klienci powinni zapoznać się z umową bądź zrzucają odpowiedzialność na różnych doradców ale wiadomo, że za takie produkty odpowiedzialny jest ten kto je wprowadza na rynek.
Jak zakończy się walka z polisami z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, nie wiadomo. Co prawda ministerstwo finansów chce aby zostały opodatkowane, a KNF coraz bardziej się im przygląda ale czy to uchroni przed nimi tych, którzy z braku wiedzy zainwestują w nie swoje pieniądze w najbliższym czasie.
A to chyba właśnie bankom i tym podobnym powinno zależeć na zaufaniu klientów. Bo jeśli dziadkowie przejadą się na polisach z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, rodzice na kredycie hipotecznym, to czy dzieci jak dorosną powierzą swoje pieniądze bankom?
Więc nie wiem już w co inwestować pieniądze. W sumie pozostaje tylko srebro, złoto albo wino (na mieszkanie czy działkę trochę mało kasy).
Co prawda można też przyjąć teorie spiskową i próbować udowadniać, że ceną metali szlachetnych również mogą manipulować wielkie instytucje finansowe.
Czyżby pozostawała skarpeta lub materac?
Jeśli mógłbym coś zasugerować w kwestii wyboru inwestycji to uważam, że w Twoim przypadku nieźle sprawdziłyby się fundusze inwestycyjne. Oczywiście mam na myśli fundusze akcyjne. Sam prowadzę taki portfel na blogu z niezłym skutkiem. Sugerowałbym jednocześnie nie zajmowania się takimi inwestycjami jak złoto, srebro i wino. Popełniłbyś tylko kolejny błąd. Nie każdy ma predyspozycje do bycia spekulantem. Po blisko 18 latach doświadczenia na rynkach kapitałowych wiem co piszę. Straty na portfelu jakie notujesz w moim przekonaniu są rezultatem braku planu i opracowanej indywidualnie strategii. Za bardzo się "rozdrabniasz" wyszukując promocyjne oferty i przeskakując z kwiatka na kwiatek. W moim przypadku nie robi różnicy czy fundusz pobiera 4%, czy 2% od zainwestowanej kwoty. Blogowy portfel, który prowadzę po 16 miesiącach zostawił w tyle indeks szerokiego rynku pomimo pobranej prowizji przy zakupie wysokości 4% i kolejnych 4% opłaty rocznej za zarządzanie. Życzę sukcesów i powodzenia na drodze ku 6 zer na koncie.
OdpowiedzUsuńCiekawie podchodzisz do tematu. Trochę płytko ale mam ten sam problem. Sam ukończyłem studia doktoranckie z ekonomii na SGH ale od czasów obecnego kryzysu przestałem wierzyć w siły ekonomiczne i możliwość czytania wniosków z wydarzeń. Polityka. Obecnie próbuję tak jak ty pisać o przemyśleniach na blogu www.geny.pl i będę wdzieczny za Twoja opinię. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń